Nawigacja

Nazwa użytkownika

Prosty, jasny i zrozumiały język.

Według badań PISA (organizacji działającej w ramach OECD) co piąty Europejczyk ma problemy z czytaniem. W Polsce problem dotyka (dane na 2012 r.) 18% ludzi. Jeśli dokonamy ekstrapolacji tych wyników na obszar analfabetyzmu funkcjonalnego (zdolność czytania jest, ale są trudności ze zrozumieniem) wyniki będą naprawdę fatalne. Dojdziemy do wniosku, że przynajmniej 50% ludzi sobie nie radzi.

Weźmy teraz pod uwagę, że RODO wymaga przekazywania wszelkich informacji prostym, jasnym i zrozumiałym językiem. Jeśli zestawimy to z faktem, że aktualnie nawet prawnicy mają problemy ze zrozumieniem relacji w gąszczu poszczególnych przepisów odnoszących się do przetwarzania danych (ustawa o odo, prawo telekomunikacyjne, ustawy konsumenckie, ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną), to stwierdzić należy, że idea jest bardzo słuszna ale niewykonalna do wdrożenia.

Mało? Dochodzi jeszcze jeden czynnik, który utrudnia jej realizację - twardogłowa, pozytywistyczna mentalność prawno-urzędnicza sprowadzająca się często do interpretacji językowej (prawdopodobnie także w wyniku dotknięcia analfabetyzmem funkcjonalnym :)). Jeśli dodatkowo zdamy sobie sprawę, że podpisując umowę z dostawcą usług telekomunikacyjnych trzeba nie tylko przekazać informację dotyczącą odo ale także zawrzeć obowiązki informacyjne z ustawy prawo telekomunikacyjne, ustawy o prawach konsumenta, okazuje się że klops jest niezjadliwy nawet w kęsach. Konsument w efekcie dostaje bowiem lekturę rownoważną (nomen omen) pozytywistycznym nowelkom, których 75% ludzi ze względów na objętość nigdy nie przeczytało. "Grzesiu? I co ten biedny konsument z tego zrozumie"? (parafrazując jednego z bardziej znanych naczelnych niemieckiej, polskojęzycznej prasy w Polsce).

I weź tu, drogi prawniku, ABI, IOD, przekaż informację jasnym i zrozumiałym językiem i wytłumacz temu debilowi-konsumentowi w krótkim podsumowaniu o co chodzi w akcie z ponad 180 punktami wstępu? Postaraj się przy tym nie wypaczyć semantyki? Słowa mają przecież swoje precyzyjne znaczenie. Sam byłem uczestnikiem kontroli UKE, w której urzędnik, wyposażony w akt prawny czepiał się, że użyto w umowie nie tego słowa co trzeba.
Jeśli dodamy do wszystkiego fakt, że dziś odpowiadasz za niespełnione obowiązki informacyjne pierdlem i GIODO domaga się utrzymania tych sankcji w nowych przepisach, wychodzi, że fucha ABI jest tylko dla ludzi o mocnej odporności na stres.

Mam nadzieję, że większość Szanownych Czytelników nie tylko przeczytała, ale i zrozumiała powyższy tekst :)

Źródła:
http://www.eli-net.eu/fileadmin/ELINET/Redaktion/Factsheet-Literacy_in_E...
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Myśliciel#/media/Plik%3AThe_Thinker_close.jpg